Translate

czwartek, 11 lipca 2013

`19. ''Na nieszczęście skazują nas inni - na miłość skazujemy się sami. ''

*Oczami Laury. 

-Laura! Lula, gdzie jesteś? - Wolał mnie tata, gdy tylko wszedł do domu. Niechętnie wstałam z kanapy i wyszłam na korytarz, gdzie tata się rozbierał.
-Co tato? - zapytałam leniwie.
-Nic ci nie jest? Pokaż mi się tu. 
-O co chodzi? Czemu miało by mi się coś stać? 
-Bo dzwoniła do mnie twoja wychowawczyni i mówiła o jakiejś bójce. Wytłumaczysz mi to? - Pytał tata zmartwiony i zdenerwowany.
-Już ktoś życzliwy się poskarżył...- Powiedziałam raczej do siebie idąc za tatą do kuchni.
-Co ty tam mówisz? 
-Nic, nic. Która godzina?
-15
-Szybciej skończyłeś ?
-Nie. Wyszedłem od razu po telefonie od pani Izy. 
-Co ci powiedziała? - Usiadłam na wysokim krześle przy kuchennym blacie .
-Mówiła, że była jakaś bójka i że nie mogła cię znaleźć ale z tego co wie to Igor się tobą zajął. Co się stało ?
-Ehh.. Dziewczyna brata Am, Ania i jej koleżanka mnie nie lubią.
-Możesz prościej i dokładniej? 
-No. Rzuciły się na mnie. Anka pchnęła mnie na ścianę, a Justyna wyrzuciła mi wszystko z torby. I jak chciałam do niej podejść to Anka postawiła mi haka. I o. Tylko tato, proszę, nie rób nic. Już i tak szkoła będzie o tym huczała. Pewnie muszę iść do wychowawczyni i...
-No chyba sobie żartujesz! Nie pozwolę tym dziewczynom na coś takiego. Przecież gdyby nie Igor to ja nie wiem jakby się to skończyło - Mówił już dość mocno wkurzony. Zaczęłam żałować, że w ogóle mu coś powiedziałam.
-Tato! 
-Ale... Czy ty im wcześniej coś zrobiłaś ? Chyba musiały mieć jakiś powód. 
-Ta... Ja im nic nie zrobiłam. I w tym problem. To one mają jakieś żaluzje do mnie. -Od razu pomyślałam o Fabianie. O nie, nie powiem o nim tacie.
-Lula, na pewno?
-Tak. 
-A nic ci się nie stało?
-Nie.. Trochę nos krwawił ale już jest ok. No i ręka boli. 
-Która? 
-Lewa. - Podciągnęłam rękaw - ała ...
Moje przedramie było mocno spuchnięte i sine w jednym miejscu.
Spojrzałam na tatę. 
-Ubieraj się. Jedziemy do przychodni. -Powiedział wychodząc do korytarza.
-Ale tato. To tylko zbite jest. Maść i bandaż elastyczny wystarczą.
-A jeśli jest złamana? Tego nie wiesz. No już, ubieraj się.
-Tato no! Bez przesady. 
-Czekam w samochodzie. 
Byłam trochę zła na tatę. No bo kurcze, nic mi takiego nie było a on jak zwykle panikował. Ale niech będzie. Chociaż nienawidziłam szpitali, lekarzy itd. To wszystko źle mi się kojarzyło. Masa złych wspomnień. 
Ubrałam się i wsiadłam do naszego samochodu, który był granatowy. Ulubiony kolor mamy...
-No nareszcie jesteś. Zawsze się zastanawiam czemu kobietom zajmuje aż tyle czasu ubranie kurtki, butów, szalika i czapki. 
-Byłam przebrać koszulkę i bluzę tato. -Włączyłam radio i odwróciłam się patrząc cały czas w boczną szybę. Jechaliśmy jak zwykle w ciszy. Jak zwykle w drodze do przychodni. 
-Nienawidzę tego miejsca.. - Powiedziałam do taty, gdy weszliśmy do środka. 
-Nie marudź. 
Tata poszedł do recepcji zapytać o lekarza. Ja w tym czasie usiadłam w poczekalni. Chciałam wyjść jak najszybciej. 
O czym myślałam? Dobre pytanie... Myślałam o wszystkich moich pobytach na szpitalnych korytarzach,  o widoku zmasakrowanej mamy po wypadku, o Majce , która leżała ze złamaną nogą, o tym jak sama spędziłam tu z jakiś miesiąc przez wagary, co sprawiło, że ledwo zaliczyłam rok. O jejku. Masa wspomnień, których chciałabym się pozbyć.
-Laura powiedz ty mi co robiłaś w poniedziałek.
-A co?
-Chyba coś sobie wyjaśnialiśmy kiedyś, no nie?
-Wiem. Ale to nie było tak jak myślisz. 
-No to wytłumacz mi to. 
Na szczęście była nasza kolej i nie musiałam teraz tacie opowiadać. Pewnie wychowawczyni mu wszystko wygadała. Nie lubię tej baby. 
Okazało się, że mam zwichnięty nadgarstek. Czyli gips. Minimum tydzień. Świetnie, po prostu świetnie. Będę chodzić kanałami,bo w szkole i tak już życia nie mam. 
-Tato, czy my musimy się przeprowadzać? - Zapytałam, gdy byliśmy w samochodzie.
-Tak. Nasz dom jest za mały. Chyba, że chcesz mieć pokój z Mają. 
-Masz coś na oku?
-Jutro jadę z Moniką oglądać dom. Chcesz jechać z nami?
-Nie dzięki. Ale w naszym mieście? 
-Nie..
-Jak to? !
-To blisko. Na obrzeżach.
-Aha. 
Zapadła cisza. Nikt z nas nie przerwał jej aż do samego końca. Czułam, że moja ręka przytyła najmniej 2 kg. Muszę iść do trenera. 
-O matko! Fabian! - Krzyknęłam , kiedy byliśmy już w domu i pobiegłam do swojego pokoju żeby do niego zadzwonić. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał 17.35 . Oj. Niedobrze. Wybrałam jego numer i dzwoniłam . Nikt nie odbierał. Jeszcze raz. Znów nic. 
"Przepraszam. Wyjaśnię ci jutro wszystko.. Nie chciałam cię wystawić. Lula. " - Napisałam mu esa. Byłam ciekawa czy odpisze. Czekałam chyba na próżno. 
-Jaki Fabian? - Zapytał tata wchodząc do mojego pokoju. - Nadal nie powiedziałaś mi o wagarach.
-Oj tato. 
-Nie pamiętasz jak to się ostatnio skończyło?
-Pamiętam aż za dobrze. 
-No to słucham. 
-Ehh... Fabian mnie wyciągnął. Znaczy no... Chodzę z nim na angielski. 
-I?
-No.. Podoba mi się Okay? ... 
-Oj Laura. Czy ty nigdy nie zmądrzejesz? Ostrzegam cię kochana,  że masz szlaban.
-Tato!!
-Obiecałaś coś i sama widzisz. Koniec. Nie obchodzi mnie nic więcej. Masz szczęście, że usprawiedliwiłem ci ten dzień. 
-Dzięki ... - Cała się gotowałam w środku. Nie dość, że ręka w gipsie to jeszcze szlaban. A w piątek impreza. Co ja mam robić?!. 
Z tego wszystkiego zadzwoniłam do Am. Ale oczywiście nie odebrała. Kilka razy próbowałam. Co za dzień po prostu. Wszystko na nie...
Poszłam wziąć długą kąpiel. Oczywiście z poprawką na gips. 

*** Oczami Fabiana***
-Fabian! Masz gościa!- Wolała mama z dołu. Ciekaw byłem kto to. Przypuszczałem, że to Łukasz przyszedł po mnie na trening. W sumie zdążyłbym z treningiem żeby iść po Lulę. Było dopiero 5 po 14.Ostatnio olewam piłkę. Zastanawiałem się nawet nad odejściem z klubu ale Dagmara mnie przekonała żebym został. 
-To niech wejdzie tutaj! - Odpowiedziałem mamie. Doznałem szoku patrząc kto wchodzi. 
-Co ty tu robisz do cholery! 
-Kochanie nie krzycz tak. 
-Czego chcesz?
-Ciebie, skarbie. -Podeszła i zaczęła mnie całować. Odepchnąłem ją. -Nie mów, że już mnie nie chcesz. Fabian zastanów się. 
-Już ci coś powiedziałem. Koniec. Teraz wyjdź i daj mi i Luli spokój. 
-Nie denerwuj się tak kotek. Obiecuje, że się zmienię. Dam spokój tej małolacie ale wróć do mnie. Przepraszam...
-Czemu ty taka jesteś? 
*** 

***Oczami Blanki ***
-Igor nie rób mi tego! 
-Trzeba było myśleć wcześniej. Kłamstwami nic nie zbudujesz. A to jak traktujecie Lulę to już przesada.
-Ale ja nic do niej nie mam. Mówiłam im, żeby odpuściły, żeby dały sobie spokój. Ale do nich nie dociera. 
-Niby czemu miałbym ci wierzyć? 
-Bo cię kocham ...- powiedziałam to cicho. Łzy zaczęły spływać po moich policzkach. Jak one mogą być takie głupie. Przez Dage stracę jedyną osobę w moim życiu, na której naprawdę mi zależy. 
-Czemu mnie okłamałaś?
-W czym?
-Mówiłaś, że nie masz rodziców, że zginęli, a kto cię dzisiaj ze szkoły odebrał? 
-Prawni opiekunowie Igor. Ja jestem adoptowana. Nie znałam rodziców. A ci dobrzy ludzie, którzy mnie przygarnęli nie mogą mieć dzieci. Nie oszukałam cię. Jako jedynego cię nie oszukałam.  -Podkuliłam nogi i otarłam poliki. Igor siedział nic nie mówiąc. Nie wiedziałam co robić. 
-Przepraszam cię za nie. Ale nie mam na to wpływu. One są bogate masakrycznie i dla nich nic się nie liczy. 
-Po co się z nimi trzymasz ?
-Byłabym nikim.gdyby nie one.. Ludzie mieliby mnie gdzieś gdybym była sobą. 
-Powinnaś być sobą. Udawanie ci nie pomoże. A ja wolę cię taką jaka jesteś naprawdę. Przemyśl to. Zadzwonie później. 
Wyszedł zostawiając mnie z mętlikiem w głowie. Co ja mam robić? Kocham go...

piątek, 5 lipca 2013

`18. '' Przyjaciele są jak ciche anioły, które podnoszą nas, kiedy nasze skrzydła zapominają jak latać. ''

* Oczami Am .

Oczami Am . 
-Maleńka! - przywitał mnie Filip wchodząc do mojego pokoju, w którym byłam z Sebą. Nie widziałam go wieki. Na święta wyleciał do ojca do USA. 
-Fifi, kochanie! - rzuciłam się mu na szyję i dałam buziaka, co mojemu chłopakowi się nie podobało. - To jest Sebastian. Ale chyba to już wiesz. 
-Wiem, wiem. Siemka stary. 
-Cześć. - odpowiedział sucho Seba. 
-Jak tam? Nie pisałeś... - ciągnęłam rozmowę z przyjacielem. 
-Jako tako. Wiesz jak to jest z tatą... Nie pisałem, bo nowa laska starego zabroniła używania takich urządzeń, bo "są przecież święta, Filipie". Denerwująca osoba. 
-Haha. Ale ważne, że już jesteś. No chodź tu mnie przytul! - zrobił to co powiedziałam. 
Siedzieliśmy tak w ciszy. Było mi bardzo dobrze. W końcu miałam mojego przyjaciela przy sobie. Widziałam, że Sebie się to nie podoba. Chciał ze mną o czymś porozmawiać. Ale teraz mnie to nie obchodziło. 
-Ekhem. - wyrwał mnie z zamyślenia Seba. 
-Coś się stało? - zapytałam. 
-Może ja już sobie pójdę... Widzę, że przeszkadzam przyjaciołom. 
-Zwariowałeś Skarbie? Zostań tu. 
-To wy jesteście razem? Gratuluję. - tym razem odezwał się Filip. 
-Ta jesteśmy... Cześć. - powiedział Seba i wyszedł. 
-Przepraszam. Mogę cię na chwilę zostawić? Zobaczę co mu jest... 
-Jasne mała. Leć. Nie ruszam się stąd. 
Weszłam do pokoju Seby. Leżał z zamkniętymi oczami. Podeszłam i położyłam się obok niego. Chciałam go przytulić, ale mnie odepchnął. Łzy zaczęły mi lecieć po policzkach. Spojrzał na mnie i posmutniał. 
-Skarbie przepraszam. Nie płacz, proszę. - przytulił mnie. - No już starczy. Wybacz mi. 
-Już dobrze... 
-Widzę, że jest inaczej. Przepraszam. Jestem zazdrosny i... Sama widzisz. 
-Nie masz przecież o co. 
-Byłaś przy ni taka szczęśliwa, że nie mogłem wytrzymać. 
-Jestem tylko twoja, przecież wiesz. A Filip to jest mój najlepszy przyjaciel. Poznałam go w podstawówce i jest ze mną od tamtego czasu. Nie widziałam go tak długo.. - zamknął mi usta pocałunkiem. Kocham go. 
-Rozumiem. Jeszcze raz przepraszam. Idź do niego. 
-Ale chciałeś porozmawiać. 
-Może to chwilę poczekać. Uciekaj księżniczko. 
Wyszłam i udałam się do mojego pokoju. Co tam zobaczyłam kompletnie mnie rozbroiło. Na środku mojego siedział wielki miś. Miał około dwóch metrów wysokości. Skąd on go wziął ?! Miał czapkę z napisem 'Miś Filip.' . Na nogach leżała jakaś książeczka. Na koszulce było napisane 'Abyś zawsze miała mnie przy sobie i żebyś zawsze mogła mnie przytulić gdy będę daleko, a życie da ci kopa w dupcię. Kocham Cię Pyszczku. ~ Filip.' . Zaczęłam się śmiać. Na podłodze zobaczyłam klocki Lego, moje ulubione perfumy, perfumy Filipa, które tak bardzo lubię, jego iPoda i masę innych rzeczy. Moją uwagę przykuła piłka do ręcznej. Podeszłam bliżej i wzięłam ją do ręki. Pamiętam ją. Gdy byłam w drugiej klasie podstawówki pierwszy raz zagrałam ze starszymi kolegami nią. Później pokochałam ten sport i ta piłka pomagała mi rozwijać moje zainteresowania. Jak już się zdarła nie dało się nią grać. Dałam ją Fifiemu, aby zawsze miał coś mojego przy sobie. To co, że oddaje mu wszystko co jest dla mnie cenne. Kocham go. Odłożyłam ją i podeszłam do misia . Usiadłam ja jego nodze i wzięłam do ręki książkę, raczej zeszyt. Był bardzo gruby.. Było tam mnóstwo naszych zdjęć i mnóstwo rzeczy, które razem przeszliśmy. Oczywiście odkąd się poznaliśmy. Poznałam jego pismo. Przeglądałam stronę po stronie. Czytałam urywki każdej. Po chwili zorientowałam się, że jest to jego pamiętnik. W późniejszym czasie pisał o tym, jak bardzo kocha Lulę. Mój kochany przyjaciel ofiarował mi wszystko to co czuł. Wszystkie swoje wspomnienia...Jest to najwspanialszy prezent na świecie. 
Nagle przypomniała sobie o czymś. Właściwie o kimś. Gdzie on jest? 
-Filip! Gdzie jesteś? 
-Tu jestem Skarbie. - spojrzałam w stronę, z której dochodził jego głos. Stał oparty o drzwi. Patrzył na mnie z wielkim bananem na twarzy. Patrzyłam w jego oczy i nie mogłam w to wszystko uwierzyć. 
-Filip ja... 
-Cicho bądź chociaż chwilę. - powiedział śmiejąc się. Podszedł i wziął mnie na ręce. Zawsze to robił, gdy chciał mi coś ważnego powiedzieć. - Dziękuje ci za te wszystkie lata. Kocham Cię. Zawsze będziesz moją małą Amelką w dwóch warkoczach. - nienawidziłam tej fryzury. Gdy zobaczył grymas na mojej twarzy zaczął się śmiać. Ja razem z nim. - To tak, żebyś zawsze o mnie pamiętała. A nie wiem czy wiesz ale to już 10 wspaniałych lat naszej przyjaźni. Mam nadzieję, że będzie ona wieczna. - powiedział to i dał mi buzi w policzek. Nie mogłam uwierzyć. Zaczęłam cofać się do dzieciństwa. Kiedy się to wszystko zaczęło... 
-Filip nie wiem co powiedzieć. Jestem totalnie zaskoczona. I nie mam nic dla ciebie. - powiedziałam smutna. 
-Jesteś tu przy mnie i to jest najważniejsze. - wtuliłam się w niego. 
-Dziękuje ci. Chcesz mi to oddać? - pokazałam mu pamiętnik.
-Zapisałem tam wszystko co czułem itp. Nie mamy przed sobą tajemnic, ale jak byliśmy młodsi nie mówiłem wszystkiego. Teraz się dowiesz. 
-Dziękuje. - przytuliłam go mocno. - Czekaj chwilę. Zaraz przyjdę. 
Puścił mnie i wpadłam do garderoby. Wyciągnęłam wielki karton. Miałam tam wszystkie albumy ze zdjęciami. W jednym były zdjęcia moje i Ali, w drugim moje i Bartka i tak z innymi osobami. W końcu znalazłam to czego szukałam. Podeszłam do Filipa i dałam mu nasze wspomnienia. 
-Am... 
-Cicho bądź głupku. 
-Ale jesteś pewna, że chcesz mi to dać? 
-Ja mam to w serduchu. - pocałowałam go w policzek. 
Siedzieliśmy i rozmawialiśmy do późna. Była już pierwsza w nocy, a my siedzieliśmy i wspominaliśmy. Zaczęliśmy bitwę na poduszki. Po zabawie zobaczyłam mój telefon. Może ktoś się odzywał a ja tego nie słyszałam? 
Spojrzałam na ekran. 15 nieodebranych i 6 wiadomości. Oj.. Włączyłam wiadomości. Jakiś nieznany numer. 'Hej tu Igor. Lulę napadła dzisiaj banda Dagmary. Stało się to w szatni po lekcjach. Krwawiła z nosa i ma zbitą rękę. Uważajcie na siebie, bo te dziewczyny mają nierówno pod sufitem. Narka.' . 
-Co się stało? - zapytał Filip. 
-Luli coś jest. 
-Jak to? - zapytał zdenerwowany. Pokazałam mu smsa. - Rano do niej idziemy. A teraz chodź spać. I już, już. Nie płacz. Poradzimy sobie z tymi laskami. 

` 17. "Szukający szczęścia jest jak pijak, który nie może trafić do domu, ale wie, że ma dom." - Francois-Marie Arouet de Voltaire

*Oczami Luli . 

-Am, on jej nawet uwierzył w to, że nie ma rodziców, a ty się dziwisz, że nazwał mnie egoistką, niedojrzałą i ciągle ryczącą ofermą?- Mówiłam do przyjaciółki, gdy już się spotkałyśmy. 
-Co?! No to widać, że ostro gra a my jej nie doceniłyśmy. 
-Eh... Ale ja się z nią nie ścigam i nie mam nic do tego, no ok może trochę mam, ale przecież ja się nie będę mieszała w jego związki. Chce to niech z nią będzie. W końcu miłość jest ślepa... 
-Tak, racja. Szkoda, że nie widzi, co zniszczyła. 
-Mam nadzieję, że Igor się ogarnie, albo Blanka go zostawi. Dobra kij z tym. Mam dość tego tematu. Lepiej słuchaj, gdzie i z kim spędziłam wczorajsze wagary... 
-Lul! Ty i wagary?! No przecież obiecałaś... 
-Tak, wiem no ale ten raz z Fabianem musiałam. W ogóle to , wiedziałaś, że on miał wczoraj urodziny? 
-Ta, chciałam ci powiedzieć, no ale oboje gdzieś zniknęliście. 
-No i powiem ci, że nie żałuję. Zgadnij gdzie byliśmy! 
I opowiedziałam Am o dniu wczorajszym. Pokazałam jej też zdjęcie, które Fabian mi wysłał wieczorem. 
Po dzwonku się rozeszłyśmy. Musiałam męczyć się z Anetą,która prawie cały czas pytała o Igora i gadała jakieś głupoty, których nawet nie słuchałam. Na długiej przerwie postanowiłam schować się w bibliotece. Przeszukiwałam regały z nadzieją, że znajdę jakieś cudo w okładce. Nagle poczułam, że ktoś szturcha mnie palcami w "boczki". 
-Aj! - krzyknęłam nieco przestraszona i zaskoczona. 
-Ciii, bo nas wyrzucą. -Powiedział uśmiechnięty Fabian. -Co robisz? 
-Ehh... Planuję z zagładę świata, więc szukam wiadomości o wirusach, a co? 
-Nie no nic. A masz szczepionkę? 
-Schyl się, to powiem ci na ucho, bo to tajemnica. -Fabian się nachylił. - Nie mam jeszcze wirusa. - Powiedziałam szeptem. 
-To ja idę go poszukać. 
-Nie możesz iść sam, bo w ogóle się nie znasz. Dobra, koniec. Jak mnie tu znalazłeś? 
-Szedłem za głosem serca. 
-EH... a serio? 
-Zapytałem tych dziewczyn, co wtedy się tak gapiły. Wiesz jakie zmieszane były? A jakie buraki? 
-Haaah, domyślam się. 
-Co robisz w piątek? 
-Nie wiem jeszcze. 
-To już wiesz. W piątek organizuję imprezę. O 20.00 po ciebie przyjdę, jeśli chcesz. Zaprosiłem Sebe i Bartka także Am też pewnie wpadnie. To jak, będziesz? 
-Jeśli tylko mój tata czegoś nie wymyśli, to jasne! - Powiedziałam uśmiechając się do niego. 
-No i gitara. To do zobaczenia o 17.10 . Pa - Odpowiedział i wyszedł z biblioteki. Byłam w lekkim szoku. No i poziom szczęścia podniósł się znacznie w górę. 
Po lekcjach poszłam do szatni po kurtkę. Nagle ktoś pchnął mnie na tyle mocno, że poleciałam na ścianę. 
-Ała!! 
-Haha. - Zaśmiała się Ania. - Wiesz, że robisz coś, co nam się strasznie nie podoba? 
-O co ci chodzi? - Pytałam. 
-Już ty dobrze wiesz. Ale wiesz, no musisz coś zrozumieć. Fabian nie jest dla ciebie. A to, co zrobiłaś rano to już jest przesada. 
-Właśnie! - Zawtórowała jej towarzysząca Dżasta. 
-Walcie się! 
-Ehh, niby taka mądra a trzeba jej tyle tłumaczyć. 
-Te Ania, patrz, co ona ma w torbie! - Zaśmiała się Dżasta wysypując wszystko z mojej torby. 
-Zostaw to! - Krzyknęłam i rzuciłam się biegiem w stronę Dżasty. Niestety, Anka była sprytniejsza i podstawiła mi haka. Upadłam na ławkę. Nie wiem ja to zrobiłam ale z nosa zaczęła lecieć mi krew. Dziewczyny uciekły zanim ktoś zdązył wejść do szatni. 
Po chwili zaczęli schodzić się ludzie. Większość przechodziła obojętnie plotkując. Ktoś, kto się nade mną zlitował pomógł mi wstać, pozbierać rzeczy i podał mi chusteczkę. Coś mówił ale byłam w takim szoku, że nic taotalnie do mnie nie docierało. Dopiero w łazience doszłam do siebie. 
-Lula przepraszam. 
-To nie twoja wina Igor. 
-Byłem głupi a przeze mnie ty cierpisz. 
-Daj spokój. No już, chodź do mnie i mnie przytul. Dzięki, że mnie nie zostawiłeś. 
-Przepraszam. 
-Niesiesz moją torbę za to. Idziemy. Muszę zadzwonić do Nany, że nie będzie mnie na treningu. 
Igor odprowadził mnie do domu jeszcze raz przepraszając. W sumie to się cieszyłam, że sprawy właśnie tak się potoczyły. Dzięki temu pogodziłam się z przyjacielem, który w koncu przejrzał na oczy. 
Zmęczona położyłam się na kanapie w salonie i zasnęłam, miałam mieszane uczucia , co do tego dnia. Bolała mnie głowa, nos i ręka.

czwartek, 4 lipca 2013

` 16. "To twoje życie.tylko ty jesteś za nie odpowiedzialny.Nie pozwól,żeby twoje szczęście zależało od innych ludzi lub twoich osiągnięć. Znajdź szczęście w sobie. "

* Oczami Am . 

* * * 7 rano * * * 
-Wstawaj Amelia ! - Zawołał Bartek - Wstawaj, bo trzeba do szkoły. 
-Jeszcze 5 minut. 
-Nie zgadniesz, kto dzisiaj przygotował śniadanie. - Powiedział to i wyszedł. Podejrzewałam, że to Seba. Ale i tak musiałam już wstawać. Poszłam do łazienki biorąc ze sobą rzeczy. Schodząc do kuchni usłyszałam śmiechy kilku znajomych osób. 
-Cześć córcia. -Zawołał wesoło tata. 
-Cześć- powiedziałam zdziwiona. 
-Hej kotku. - przywitał mnie Seba całusem. 
-Czy my o czymś nie wiemy? - Spojrzała na nas mama z uśmiechem w oczach. 
-Eeemm ..- Starałam się coś powiedzieć ale Ala weszła mi w słowo. 
-Am w końcu znalazła sobie chłopaka i nie będzie starą panną. 
Wszyscy wybuchlnelismy śmiechem. W powietrzu nadal było czuć niezreczna atmosferę. Bartek wziął sprawę w swoje ręce. 
-Am, bierz kanapki i lecimy, mamy mało czasu. Chodźcie. - I wyszliśmy z domu. 
-Dzięki bracie - Powiedziałam. 
-Nie masz za co. 
Seba wziął mnie za rękę. 
-Bartek, tak w ogóle to czemu rodzice byli w domu o tej porze? 
-Nie uwierzysz. Powiedzieli, że będą dzisiaj cały dzień. A w sobotę wieczorem wylatuja do Hiszpanii.. 
-Co?! Czemu dopiero teraz o tym mówią? A ja jak zwykle dowiaduję się ostatnia. 
-Później pogadamy. -Odpowiedział Bartek. -Idę po Anie. Muszę z nią porozmawiać. Pa, widzimy się w szkole. 
Po drodze zostawiliśmy Alę. I sami ruszyliśmy przed siebie. 
-Czy ty widzisz to samo, co ja? -Zapytał Seba. Natychmiast odwróciłam głowę. Z naprzeciwka szła Lula z Fabianem. 
-O nie! Patrz, kto idzie za nimi! -Krzyknęłam. - Chodź, musimy do nich dojść. 
Byliśmy już blisko, ale Dagmara i reszta byli szybciej. 
-Co ty robisz z moim chłopakiem ?! 
-Dagmara, o czym ty mówisz?! - zapytał zdenerwowany Fabian. 
-O tym, że ona chce mi cię zabrać. 
-K***a odejdź. - zdenerwowala się Lula. 
-Co tu się dzieje? - zapytałam. 
-To się dzieje, że twoja walona przyjaciółka zabiera chłopaka Dadze . - powiedziała koleżanka Dagmary - Dżasta . 
-Daga, ty chyba mnie nie zrozumiałaś. Nie jesteśmy razem od kilku dni. - wtrącił się Fabian stając w obronie Laury. 
-To ty tak powiedziałeś. 
-P*****le, Dagmara, nie mamy ślubu żebym musiał mieć twoją zgodę na rozwód do cholery! -Krzyczał zdenerwowany Fabian. 
-Dobra, ludzie spokojnie. Lula, Fabian idziemy. Ta kłótnia nic nie da. Chodźcie, bo się spóźnimy. -Wtrącił się Seba, za co byłam mu wdzięczna. Ale jego starania nie przyniosły efektu. Nikt nie zwrócił na niego uwagi. Patrzyłam na Bartka z nadzieją, że może on jakoś zareaguje żeby nam pomóc. Ale on tylko stał z Anką i patrzył na to wszystko bez emocji. Jak on tak mógł?! 
-A ty mała suko, masz się od niego odczepić, jasne! - Wrzeszczała Dagmara. 
-Ty chyba nienormalna jesteś. Fabian nie jest twoją własnością. Poza tym ja z nim tylko rozmawiam. Chyba, że tego też mu zabraniasz? -Powiedziała odważnie Lula. 
-Nie ośmieszaj się idiotko. Kto ci w ogóle dał prawo głosu? Pewnie wiedziałaś, że Fabio miał wczoraj urodziny i specjalnie go wyciągnęłaś na wagary!- Znów odezwała się Dżasta. 
-Co?! Nie wiedziałam. Fabian, serio? -Chłopak prztyaknął na pytanie Luli. -Zaraz, zaraz. Jak go nazwałaś? Per Fabio? Haha! Bujasz się w nim i to na maksa!! -Moja przyjaciółka szybko i bezbłędnie rozgryzła Dżastę. Punkt dla nas. 
-Ty se chyba jaja robisz smarkulo! 
-Zamknij ryj, okay? -Powiedziałam do niej. Miałam już tak dość, że... 
-A ty co się wtrącasz? Weź przyjaciółkę i s********ć stąd suki. Ale już! 
-Nie będziesz mnie obrażać grubasie j****y! -Krzyknęłam do Dżasty. A ona akurat była naprawdę tłusta. Seba wyglądał na wkurzonego. -W porządku kochanie? 
-Nie. Nikt nie będzie obrażał mojej dziewczyny i jej przyjaciółki. Dżasta teraz to wy się we dwie stąd zabierzecie i to migiem albo będziesz pierwszą dziewczyną, którą uderze. I żeby było jasne, nie żartuje. -Gdy to powiedział byłam taka szczęśliwa i dumna z niego, a patrząc na minę Dżasty to już w ogóle. 
-Nie masz psychy Seba - odwróciła się od Fabiana Dagmara. Widać było po jej oczach, że już sra w gacie. I to jak powiedziała imię mojego chłopaka... Podkreśliła każdą literę.. Wkurzylam się! Dlatego wyjęłam Sebastianowi butelkę z piciem. Odkręciłam ją i podeszłam do niej mówiąc: 
-Ale ja psyche mam na pewno! - I wylałam jej colę prosto w twarz śmiejąc się przy tym. - Idź się umyć brudasie ! 
-Ty suko! Coś ty zrobiła?! -Odezwała się Dżasta. 
-Ty też jesteś brudna! - I reszta picia wylądowała na twarzy wiernej służącej Dagmary. 
-Pożałujesz tego! Obie pożałujecie! -Krzyknęła Daga i pobiegła tam skąd przyszła. 
-Jej, Am! Dziekuję ci! Byłaś świetna! - Rzuciła się na mnie uradowana Laura. 
-Nie ma za co. Uwierz, dla mnie to czysta przyjemność. Już dawno ta dziewczyna działała mi na nerwy. Ma za swoje! - Kiedy tylko udało mi się uwolnić spod uścisków Luli rozejrzalam się do okoła w poszukiwaniu Bartka ale go już nie było. Uhg! 
-Seba, sory za colę - pocałowałam go. Jest taki kochany. -Chodź, kupię ci nową. Ej, Lul, my idziemy do sklepu. Widzimy się na przerwie przy automacie, no nie? 
-Jasne. Jesteś wielka. Dzięki. 
-A weź przestań już. Narka. 
-Ciao. 
*** 
* * * Oczami Fabiana * * * 
-Ta dziewczyna ma na bani. -Powiedziałem. 
-Ehh.. Dobrze jej tak. Jak trochę jej gęba zmarznie to może się ogarnie. -Uśmiechnęła się. 
-Lula, przepraszam... 
-Weź przestań. Niby za co? To ona jest nienormalna. 
-Ale powinienem był coś zrobić, nawet dać jej w twarz. A w ten sposób to Am postąpiła jak trzeba. 
-Masz rację, że Am zrobiła to genialnie. Sama bym na coś takiego nie wpadła. Ale nie obwiniaj się, bo nic i tak byś nie mógł zrobić. Do tej dziewczyny nic nie dociera. 
-Jesteś niesamowita . 
-To po tatusiu. -Zaśmiałem się. Weszliśmy do szatni. Tam spotkaliśmy Igora z Blanką. Ani Lula ani Igor się do siebie nie odezwali. Zdziwiłem się. Podałem mu rękę. Luli uśmiech zniknął z twarzy. 
-Lula, co jest? - Zapytałem. 
-Nic. 
-Znowu to robisz. 
-Co takiego? -Spojrzała mi prosto w oczy. Jej błękitne tęczówki wyrażały wiele różnych uczuć. 
-Zamykasz się. 
-Nie, czemu tak sądzisz? 
-Bo to widać. Chodź tu. -Przytuliłem ją. Była taka delikatna a zarazem niesamowicie silna. Na pewno dużo przeszła. Jak ja mogłem jej nie widzieć przez tyle czasu? - Jak tam życzenie? 
-Ma się dobrze. 
-Jakby coś, to przewiduje reklamacje. Na przykład dzisiaj. 
-Chyba śnisz. Tata by mnie zabił. A obiecałam mu, że już nigdy na wagary nie pójdę. 
-Czemu? 
-Bo widzisz. Uczę się na błędach. A zwłaszcza na tych, za które słono zapłaciłam. Zmieniłam się. Nawet nie wiesz jak. 
-Powiedz. - Byłem ciekaw, co skrywa. 
-Może kiedyś. Teraz chodź. Nie chcę się spóźnić . 
Poszliśmy na samą górę. Akurat mieliśmy lekcje obok siebie. 
-Fabian?-Zapytała, gdy siedzieliśmy już pod klasą . 
-Hm? 
-Czemu mi nie powiedziałeś, że miałeś urodziny?-Oj, spodziewałem się, że o to zapyta ale co mam powiedzieć? Że nie chciałem jej odstraszyć? I że nie chciałem psuć tych wspaniałych wagarow? 
-Tak jakoś. Nie chciałem zakończyć lotu komety. 
-Dzięki, że jesteś. 
-Mogę po ciebie wpaść po szkole? 
-Nie bardzo. Trening mam. 
-To przyjdę na trening. 
-No coś ty. Zamarzniesz tam. 
-Na hali? 
-Nie mam treningów na hali. 
-Jak to? 
-Tak to. Biegów nie da się trenować na hali, głupi. 
-No tak. To przyjdę jak skonczysz. Na która masz? 
-Na 15. Kończę tak 16.30 czyli będę gotowa 17.10.- Nagle rozległ się dzięki dzwonka. 
-Okay, to 17.10 .Ale gdZie? 
-Na stadionie. Na "grzybie" . 
Rozeszlismy się do klas. Nie mogłem się doczekać wieczoru. Miałem tylko nadzieję, że dagmara nam w tym nie przeszkodzi.

środa, 3 lipca 2013

` 15. "Zanim kogoś skrytykujesz, przejdź w jego butach jedną milę. Dzięki temu, gdy zaczniesz krytykować, znajdziesz się w bezpiecznej odległości i będziesz miał jego buty."

* Oczami Lul . 

"Zabije Am..." - pomyślałam. Poczułam, że robię się czerwona. 
-Czemu nie odpisalas? -Zapytał Fabian ratując nas z panującej ciszy. 
-Bo nie piszę z nieznajomymi. -Szliśmy korytarzem. Totalnie wyleciało mi z głowy, gdzie mam teraz lekcję. 
-Przecież się podpisałem. -Uśmiechnął się i spojrzał na mnie z ukosa. I te jego czarujące oczy... 
-Ah, racja. -Tylko tyle dałam radę powiedzieć. Rozgladalam się w poszukiwaniu Dagmary albo jej gwardii. Fabian chyba się zorientował. 
-Nie, nie ma jej w szkole a poza t... 
-Gdyby była to byś ze mną nie rozmawiał. 
-Lula -stanął na przeciwko mnie i złapał za ramiona- nie jestem już z Dagą . 
-Słyszałam już. Ale sądziłam, że to plotka. Ale co to ma do rzeczy? 
-Łał , jestem sławny! -zasmial się. 
-Nie udawaj, że nie wiedziałeś. Widzisz te laski z pierwszych klas, tam pod ścianą? -Pokiwał głową. -Nie odrywaja od ciebie oczu. 
-Od nas. 
-Powiedzmy, ale są zazdrosne, że to ja z tobą rozmawiam, a nie one. 
-Ale masz zaszczyt. Rozmawiasz z gwiazdą. -Zaczęliśmy się śmiać. Tamte dziewczyny, chyba się zorientowały, że z nich, bo wszystkie odwróciły się w drugą stronę. 
-Chodź, odprowadze cię. 
-Tylko, że ja nie wiem, co mam teraz. 
-Ale ja wiem. 
-Jak to? -Wyjelam z torby kalendarzyk z planem lekcji. 
-Idziemy na wagary. No chyba pójdziesz na randkę z gwiazdą, co? 
-Głupi - szturchnęłam go w ramię - i tak mam okno. 
-Czyli nie masz wyboru. Teraz będziesz sławna. -Z uśmiechem na twarzy wybieglismy ze szkoły jeszcze przed dzwonkiem. Odprowadziło nas mnóstwo ciekawskich i zazdrosnych spojrzeń. Czułam się szczęśliwa. Nareszcie spełniało się moje marzenie. Zupełnie zapomniałam o tym, co zdarzyło się rano w drodze do szkoły. A raczej o tym, czego się dowiedziałam. * * * 
* * * 
-Hej siostra! 
-Cześć Igor. -Przywitalśmy się na przystanku. 
-Wiesz jaki jestem szczęśliwy? 
-Widzę właśnie. Może zdradzisz ten sekret ? -Spojrzałam na niego zaspana. Zaczął opowiadać o jakiejś imprezie u jakiegoś tam kumpla. -I wiesz kto tam był? 
-Nie. 
-Blanka. -Spodziewałam się, że to powie. 
-O. 
-Wiesz, ona wcale nie jest taka zła. W sumie sama do mnie podeszła. I tak jakoś fajnie się gadało. No a wczoraj to... 
-Jesteś z nią? -Zapytałam totalnie zdziwiona. 
*** * * * *** 
Było zimno, więc wskoczylismy w pierwszy autobus (miejski oczywiście) jaki nadjechał. 
-Wsiadamy na ostatnim przystanku. -Zakomunikował Fabian. 
-Okej, zdaję się na ciebie gwiazdo. 
-Zobaczysz jutro będziemy na okładkach. 
-Yhym, już widzę te tytuły : "Wielki gwiazdor czy to jego upadek?" 
-Spadająca gwiazda... 
-Kometa. 
-Czyli dzisiejsze wagary to lot komety. Pomyśl sobie życzenie. Odpowiadam za jego spełnienie. 
-No to wracamy do szkoły -uśmiechnęłam się.-Albo... -wstałam i ruszyłam w stronę drzwi. 
-Lula! To nie jest przystanek końcowy. 
-Cicho bądź, bo życzenie mi popsujesz. -Wysiedliśmy . -Chodź. Coś ci pokażę. 
-Można wiedzieć, co kombinujesz? -Zapytał otaczając mnie ramieniem. 
-Podziwiaj przyrodę. Zaraz będziemy na miejscu. Specjalnie zabroniłam mu się odzywać. Byliśmy na 'miejskim molo' przy małym kanale. Ale do okoła rosły piękne, ogromne drzewa, które teraz były pokryte śniegiem. 
-Widzisz tę altane ? Kto pierwszy! -Krzyknęłam i rzuciłam się biegiem przed siebie. Fabian mnie dogonił i wywrócił w zaspy, po czym zaczął nabierać śniegiem. 
-Fu, ble już! Starczy! - Śmiałam się i plułam śniegiem. -Śnieg to nie jest moje ulubione danie. Jestem cała mokra! Puszczaj , bo się zemszcze. 
-Okej, już. Rozejm. 
-Pomóż mi wstać cwaniaku. -Podał mi rękę i podniósł. 
-Dzięki. Cała w śniegu.. Ehh. 
-Słodko! -Uśmiechnął się i spojrzał mi w oczy. 
-Idź do tej altany. Ale tym razem pierwszy. 
-Po co? 
-Oj, chodź. Coś ci pokażę. -Pociągnęłam go za sobą łapiąc za rękę. Z tej altany dużo nie zostało. Prawie się rozpadala. 
-To tutaj uciekłam pierwszy raz z domu. Pokłóciłam się wtedy z. mamą. -Wspomnienie mamy sprawiło, że po policzku płynęła łza. Na szczęście Fabian był czymś tak zainteresowany, że tego nie zauważył. -Na co patrzysz? 
-Na to -uśmiechnął się. Przyglądał się wyciętemu w ściance sercu.-Pierwsza miłość? 
-Hahaha! Nie. To czasy gimnazjum. Taki jeden strasznie chciał ze mną być. Myślał, że tym mi zaimponuje i z nim będę. 
-I te hieroglify z waszymi imionami i ten fragment, którego nie rozumiem nie zrobił na tobie wrażenia? 
-Ta, wkurzyl mnie tym jeszcze bardziej. Bo to było moje a później nasze z Am miejsce. Taki schron, nikt o tym nie wiedział. 
-A teraz? 
-Gimnazjum się skończyło. Już nie uciekam. -Zaśmiałam się tylko po to by nie wybuchnąć płaczem. Znów przed oczami pojawiła mi się mama. 
-Co z tym życzeniem? 
-Przecież nie spełni się, jeśli komuś je powiem. Chodź, idziemy na ciastko i gorącą czekoladę. 
Poszliśmy do pobliskiej kawiarni. Było mi tak przyjemnie, że nie zauważyłam kiedy zrobiło się ciemno. Fabian się uparł żeby mnie odprowadzić. Nie sądziłam, że może okazać się tak wspaniałym chłopakiem. No w końcu chodził z Dagmarą... 
-Dzięki za miłe wagary. -Mówiłam uśmiechnięta i zamarznięta. 
-Nie ma to jak randka z gwiazdą. -Zaśmialiśmy się. 
-Masz szczęście, że kurtka mi wyschła. -Zblizalismy się do mojego domu. 
-Nie mamy zdjęcia na okładkę. 
-I tak jest ciemno. Ale..Fabian, ty chyba nie mówisz poważnie? 
-Właściwie to tak. -Ruszył w stronę jakiegoś przechodnia. - Przepraszam, czy mogłabyś zrobić nam zdjęcie? Będziemy wdzięczni. - I podał jakiejś dziewczynie, młodszej od nas, swój telefon. Wyjaśnił jej jak się obsługuje kamerę i już był przy mnie. - Chodź, pokaż ząbki . - Przytulil mnie i zrobił głupią minę. -Możesz nam zrobić jeszcze jedno? Teraz takie na poważnie. To do gazetki szkolnej. - Wybuchłam śmiechem. Ale już po chwili mieliśmy wspólne, "poważne" zdjęcie. Fabian podziękował naszemu "fotografowi". 
-Jesteś szalony. 
-Nie no gdzie. Przygotuj się na jutrzejsze plotki. Wiesz nie codziennie wychodzi się z gwiazdą ze szkoły i do niej nie wraca. 
-Tak. Chyba zrobię sobie wolne. 
-Ta, tylko spróbuj. To cię znajdę i przywloke na zajęcia. A teraz już wiem, gdzie cię szukać. Ej, Lula? - Zapytał po chwili ciszy. - Powiesz mi co się stało wtedy, kiedy na mnie wpadłaś ? -Spojrzałam na niego z przerażeniem w oczach. 
-Na pewno nie teraz. Nie... Nie psuj mi humoru i dnia. Jeszcze raz dzięki za wszystko. -Powiedziałam i weszłam do domu, bo akurat doszliśmy pod same drzwi. 
-Nawet się nie pożegnasz? -Usłyszałam zamykając drzwi. Wyszłam i dałam mu całusa w policzek. Spojrzał mi w oczy i się uśmiechnął. 
-Dzięki. - Rzuciłam trochę speszona i weszłam do domu. W brzuchu miałam motyle. Tata spał na kanapie przed telewizorem. Maja siedziała u siebie i słuchała muzyki, dlatego nie widziała jak przebiegam do swojego pokoju. Rzuciłam się na łóżko rozmazona. Ehh. Co to był za dziwny dzień. Najpierw prawie pokłóciłam się z Igorem a później wagary... . Teraz jeszcze trzeba było uzupełnić lekcje i załatwić usprawiedliwienie. Ale to już tam... Gdy siedziałam przy netbooku przyszła do mnie Majka. 
-A czemu to do szkoły się nie chodzi? -Zapytała siostra. 
-A ty skąd wiesz? 
-Ja wiem wszystko. Nie no widziałam was na mieście. Ale ty masz szczęście..wiesz? 
-Ja? Przecież to ty masz chłopaka! 
-Wiem i go kocham. Ale on nie jest taki żeby iść ze mną na wagary. 
-Oj weź przestań. Nie wymyślaj już. Szymon jest spoko. I tata nie ma nic przeciwko. O dziwo, bo jego poprzednik to... 
-Dobra nieważne. Mów lepiej jak było. 
-Cudownie. 
-Calowaliscie się? 
-Nie! 
-E, to nudy. Myślałam, że będzie ciekawiej. Dobra idę spać. Branoc. 
-Kolorowych. 
Kiedy Majka wyszła z pokoju dostałam smsa. Od Fabiana. 
"Mam nadzieję, że życzenie się spełniło albo spełni. " Było też nasze zdjęcie "poważne" z podpisem "lot komety" . 
"Obyś nigdy nie spadł. " - odpisalam mu. Po czym poszłam do łazienki z nadzieją, że moje życzenie stanie się rzeczywistością.

wtorek, 2 lipca 2013

`14. "Prag­nienie by­cia kimś in­nym to mar­no­wanie oso­by, którą się jest. "

*Oczami Am .

-Księżniczko, wstajesz do szkoły? - zapytał Seba z rozbawieniem. 
-Nieee . - powiedziałam i mocniej okryłam się kołdrą . 
Poczułam jak się do mnie zbliża. Lekko odchylił pościel i zaczął całować moją szyję. Przyjemnie. 
-Seba już, już. Starczy tego. - powiedziałam, ale on nie przestawał. Miałam nadzieję, że nie przestanie. 
Leżałam a on składał delikatne pocałunki. Trwało to pięć minut. 
-Am, Seba! Śniadanie gotowe! - krzyknął Bartek. 
-Sio do łazienki. Czekam tu na ciebie Słodka. 
Bez gadania wyszłam z pokoju, po drodze wybierając ciuchy. Ubrałam się, umyłam, uczesałam i zrobiłam delikatny makijaż. Wyglądam nieźle. 
-Tadam . Jak wyglądam? 
-Wiesz, że pięknie. - powiedział całując mnie. Odwzajemniłam to. - Chodź idziemy. 
Zeszliśmy na dół. Bartek i Ala siedzieli przy stole. 
-Cześć. - powiedziałam całując rodzeństwo w policzki. 
-Hej. Jak się spało? - zapytała siostra. 
-Całkiem. Koszmary miałam. - powiedziałam. 
-Przecież to lubisz. - dodała. 
-No też fakt. - powiedziałam. 
-A właśnie Am. Zapomniałam ci powiedzieć. W piątek wieczorem jest maraton horrorów w kinie. Obiecałaś raz, że mnie zabierzesz.. - przypomniała z błagalną miną. 
-Tobie młoda nie odmówię. Ja stawiam. To jesteśmy umówione, tak? - uśmiechnęłam się do niej. 
-Tak, tak, tak! Jesteś kochana! 
-No przecież wiem. 
-Ale.. Pójdziemy tam same, prawda? 
-No tak. Tylko my dwie. - powiedziałam bez wahania, a na jej twarzy zobaczyłam ulgę. - A Bartek, jak tam z Anką? 
-Może być.. 
-Stało się coś ? 
-Pogadamy o tym wieczorem w cztery oczy. - powiedział. Ufał mi najmocniej. Mówił mi o wszystkim. - A ty Seba, szczęśliwy jak nigdy. Znam cię tyle czasu, a pierwszy raz widzę, żebyś miał takiego banana na twarzy! - zaśmiał się. 
-Zapytaj siostry. Ona to dobrze wie. - pocałował mnie w policzek. 
-Jakie zakochańce! Pięknie razem wyglądacie. - powiedziała Ala. 
-Ja wszędzie i z każdym wyglądam wyśmienicie. - zakomunikowałam . Wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem. 
-I tak cię kocham. - dał mi całusa. 
-Wychodzimy do szkoły. - powiedział Bartek. - Zimno jest. 
Droga do szkoły minęła szybko. W szkole każdy poszedł w swoją stronę. Pierwszy polski. Uuuuh. Nauczycielka gadała coś o swojej córce. "Wielce utalentowana" . Hahaha . Ciekawe z której strony. Nudno było. 
-Witaj panienko. 
-Laura! Cześć pyszczku! Jak tam z nim !? - powiedziałam podekscytowana. 
-Jak na złość pierwszy angielski. Boże. Patrzył na mnie swoimi brązowymi oczami. O rany. Wzroku ode mnie nie odrywał. 
-Jak się cieszę! O patrz idzie! W naszą stronę. - powiedziałam prawie piszcząc. 
-Siemka dziewczyny. - przywitał nas stając obok Lul. 
-Hej Fabian . Wiecie co? Mam lekcje na górze. Mam do pokonania dwa piętra a nie lubię schodów. Zostało mi pięć minut . Mam nadzieję, że zdążę. Narka. - powiedziałam dając szybko Luli całusa w policzek. 
-Narka.- usłyszałam. 
Lula jest szczęśliwa. Nie chce przyznać, ale ja wiem o niej wszystko. Sądzę, że im się uda. Jeszcze sześć lekcji i będę w domu. 
* * * 
-Hej siostra.. - powiedział cicho Bartek. 
-O cześć. - odłożyłam książki i zrobiłam mu miejsce obok na łóżku. - Czym się martwisz?.. 
-Ja.. Niczym. Eh . 
-Przecież widzę . - przytuliłam go. Wtulił się we mnie. -Kocham cię braciszku. wiesz o tym. - wyszeptałam. 
-Wiem. - odpowiedział również szeptem. - Powiem ci coś. To Anka wygadała Dagmarze, że Fabian odprowadził Lule. Byliśmy wtedy na spacerze. Zachowywała się dziwnie. Przechodziliśmy akurat obok domu Lul i.. - urwał. - To będzie moja wina, jeżeli Daga będzie chciała się zemścić na twojej przyjaciółce. 
-Bartek, nie obwiniaj się. Fabian z nią zerwał, bo to uważał za słuszne. Uważam i tak by to zrobił. Więc nie wiem o co ci chodzi. 
-Może i by zerwał, ale wtedy Lula nie miałaby przesrane . 
-Znam ją. Nie będzie ci miała za złe, że zobaczyła to Anka. Każdy mógł to zobaczyć. 
-Prosiłem ją, żeby nie dzwoniła do Dagmary. A tu d**a. Musiała to zrobić... - siedzieliśmy chwilę w ciszy. - Kocham Anię?.. 
To pytanie kompletnie mnie zaskoczyło. Nie wiedziałam co odpowiedzieć. 
-Bartek... Wy.. Wy.. 
-Nie Amelio . Czemu ? Prosiłem ją. A ona miała mnie gdzieś. Nie wiem, nie wiem.. - powiedział i wybiegł z pokoju. 
Zastanawiałam się czy pójść za nim. Może potrzebował chwili samotności. Usłyszałam dźwięk sms'a . "Przyszedł do mnie. Nie martw się. Seba" . Uspokojona zasnęłam.

poniedziałek, 1 lipca 2013

` 13. "Wygrywaj bez pychy, przegrywaj bez urazy." - Bruce Lee

*Oczami Luli . 

wróciłam w pokoju czekała na mnie Majka. 
-Co znowu? -Spytałam dziwnie speszona . 
-Szukam tego miętowego lakieru. Nie widziałaś go? - Mówiła moja siostra bez stresu grzebiąc mi w szufladach. -A Lul nie powiedziałam ci. Idziemy dzisiaj na obiad do Moniki.  
-Serio musimy? -Spytałam zrezygnowana . 
-Aha. O! Mam go. Wiedziałam, że jest u ciebie. -W końcu spojrzała w moją stronę. -Weź się jakoś ubierz . Mamy iść jeszcze do kościoła z... Nimi.  
-Myślałam, że lubisz Monikę i Oskara.  
-Tak ale przez nich będziemy musieli się przeprowadzić. Jak dojdzie ich trójka to będzie klapa .  
-Co?!. Czemu przeprowadzić? Tata nic o tym nie mówił... 
-Bo nie miał kiedy. Słyszałam raz jak rozmawiali. Cóż bynajmniej będziemy miały brata. - Uśmiechnęła się szczerze. Tak, zawsze chciałyśmy mieć brata, ale nie w takich okolicznościach. I jeszcze ta przeprowadzka . - Tylko nie rób scen, ok?. Aa! Lula, wiesz, że Oskar cały czas o ciebie pytał?  
-Czemu niby? 
-A bo ja wiem? Pewnie się zabujał. Ale ma pecha.. Laura kocha innego. Haha!  
-Majka!  
-No co? Weź się pośpiesz. Zaraz będzie tata a ty jeszcze masz mokre włosy. 
-Czasem wydaje mi się, że jesteś moją starszą siostrą . -Rzuciłam do niej wychodząc z pokoju. W głowie miałam burzę myśli. Jedną goniła druga. Mama. Przeprowadzka. Nowy brat. Fabian. I tak w kółko. Nie mogłam się skupić.  
Majka pomogła wybrać mi sukienkę.. Zdazylysmy zejść do salonu, gdy do domu wszedł tata zapraszając nas do samochodu. Jechałam tam w dziwnym nastroju. Wiedziałam, że to ważne dla taty. Myślami wracałam do mamy z pewnym poczuciem winy. W pewnym momencie po policzku splynela pojedyncza łza. Szybko ją wytarlam z nadzieją, że tata tego nie dostrzeże.  
-Laura, co jest? - zapytał tato. 
-Nic. Ja ...  
-Lula nie obwiniaj się. No już, uśmiechnij się. Słońce nie świeci po to żeby się smucić . -Wymusiłam uśmiech. Nie chciałam mu zrobić przykrości.  Jechaliśmy jakieś 20 minut. Odkryłam, że od domu Moniki jest całkiem niedaleko do kina, a co za tym idzie jest blisko do Am. Ta myśl stała się moim jedynym pocieszeniem.  
Dom, w którym mieszkają nie jest duży ale bardzo ładny i przytulny. Widać, że Monika ma swój styl. Wszystko było poukładane tak, że wydawało się idealnie pasować do siebie. W drzwiach pojawił się Oskar. 
-Dzień dobry. Wejdzie. - Uśmiechnął się. Majka szturchnęła mnie w ramie porozumiewawczo . Eh. 
-Hej. 
-Cześć . -Maja przywitała go całusem w policzek i bez ogródek weszła do domu. Patrzyłam na nią zdziwiona. Jak ona to robi, że wszystko przyjmuje tak na luzie?  
W kuchni zastaliśmy zastawiony stół. Monika krzątała się przy kuchennym blacie . Przygotowała naprawdę pyszne dania. Na deser każdy otrzymał kielich lodów. Mało mówiłam. Nie wiem czemu. Jakoś nie miałam humoru. Ale nie chciałam sprawić tacie zawodu.  
Po obiedzie wybraliśmy się do kościoła. Jak rodzina? Jeszcze tego nie czułam. Oskar chciał rozmawiać ale chyba wyczuł, że nie mam ochoty gadać, więc się wycofał.  
W domu byliśmy około 17.00. Odpaliłam notebooka. Dostałam wiadomość od Am, że wychodzi gdzieś z Sebą. Jest taka szczęśliwa. Mam nadzieję, że Sebastian nie okaże się dupkiem i jej nie zranić. 
Ale dostałam też wiadomość od Fabiana. Skąd on wziął moje gg? Eh. 

“Jesteś dla mnie zagadką. W pozytywnym sensie. ” 
-Że co? - Zapytałam sama siebie. O co mu chodzi? Tak, podoba mi się no ale.. Tak nagle zaczął się odzywać jakgdyby nigdy nic. W dodatku zerwał Dagmarą. Postanowiłam, że mu nie odpisze.  
Zajrzałam do lekcji i spakowałam torbę na jutrzejszy dzień - książki i rzeczy na trening wylądowały w jednej torbie.  
Wychodząc z łazienki postanowiłam zadzwonić do Igora. Nie widziałam go od, no dobra tylko od wczoraj. Ale i tak musiałam z kimś pogadać a w dodatku chciałam się dowiedzieć, czy jedziemy jutro razem do szkoły. Musiałam mu jeszcze podziękować za udostępnienie swojego domu na moją wizytę. 
-Halo, Igor? -Rozczarowałam się słysząc odpowiedź. A raczej głos. 
-Nie, a co? -Znałam skądś ten damski głos. Tak, to była Blanka. Ale jak...?! 
-Mogę z Igorem? - Zapytałam niepewnie.  
-Halo? - Tym razem to był mój przyjaciel.  
-Hej, tu Lul. 
-Cześć. Stało się coś?  
-Nie. Tak dzwonię. Jedziemy jutro razem?- Pytałam niepewna odpowiedzi. 
-Jak zawsze. Muszę ci o czymś opowiedzieć. To do jutra. Sayonara siostra. 
-Sayonara bracie. -Rozłączyłam się. Teraz byłam już w totalnym labiryncie myśli. Igor z Blanka?! Ale jakim cudem on... Czegoś tu nie rozumiałam. Inaczej. Niczego już nie rozumiałam. Kładłam się spać z 
mętlikiem w głowie.  
W nocy miałam koszary. Śniła mi się mama. Później Fabian a na koniec Igor i Blanka. I to pytanie czemu właśnie tak musiało być?.